Opis
Wolha Redna, której niezwykłe przygody poznaliśmy w powieści Zawód: Wiedźma, powraca w drugim tomie bestsellerowych Kronik Belorskich autorstwa Olgi Gromyko – znanej w Polsce m.in. dzięki znakomitej trylogii Rok Szczura.
Najbardziej W.REDNĄ wiedźmę w historii świata czekają nowe wyzwania – na początek egzaminy końcowe w Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Kiedy wydaje się, że wrota do wymarzonego życia stają przed dziewczyną otworem, musi ona udać się na staż do Jego Wysokości króla Nauma, a potem… potem już nic nie idzie zgodnie z planem.Wolha Redna jednak nigdy nie poddaje się bez walki i nawet jeśli jej życiu zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo, wciąż pozostaje W.REDNĄ sobą.
W Wiedźmie Opiekunce spotkamy starych znajomych i dobrze nam znany nieprzeciętny humor, ale też nowych barwnych bohaterów i nowe niezwykłe przygody rudej wiedźmy.
Przygotujcie się na potężną dawkę emocji, magii i humoru spod znaku Kronik Belorskich!
Książki Moni –
Przed Wolhą Redną końcowe egzaminy w Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa, a później już tylko cieplutka posadka Naczelnej Wiedźmy w Dogewie. Plan prosty, lecz realizacji już nie tak bardzo. Kiedy absolwentka z dyplomem opuszcza mury szkolne, na początek odwiedza króla Nauma, co niewątpliwie odmienia losy wiedźmy. Plan zaczyna się walić, Len zaginął, koń gustuje w muchomorach, a towarzysze podróży prowadzą, co najmniej burzliwe relacje. Czy i tym razem W. Redna pokona przeciwności losu, a może stanie naprzeciw problemom i mocno skopie im cztery litery?
Kolejna odsłona Kronik Belorskich okazała się niezwykle udana, a może nawet lepsza od pierwszej części, bo moje serduszko przyspieszało wraz z rozwojem akcji i do ostatniej strony żyłam w świeci pełnym magii i zdarzeń, które bardzo często nie mają racjonalnego wyjaśnienia.
Seria o W. Rednej jest idealną pozycją dla fanów fantastyki i to takiej tradycyjnej, w której królują wampiry, magia i wszelkiego rodzaju pomroka. Tak wykreowany świat kusi mnie od wielu lat i już miałam okazję w nim gościć, i to za sprawą Aleksandry Rudej. Wiec, kiedy na horyzoncie pojawiła się kolejna książka w podobnych klimatach, jak wygłodniały wilk rzuciłam się na nią. Od pierwszej strony styl autorki przypadł mi do gustu. Olga Gromyko pisze z lekkością. Sarkazm jest nieodzownym elementem jej książek, a wybuchowe charaktery bohaterów czynią dialogi ostre. Co prawda autorka lubi opisy, które czasami niezbyt wiele wprowadzają do powieści, jednak narracja w wykonaniu Wolhy i jej kwieciste, a do tego obrazowe porównania, umilają chwilowe zawieszenia akcji.
Wątek zaginięcia Lena jest wiodący i to na tej sprawie skupiają się głównie bohaterowie. Nie znaczy to, że pędzą oni na złamanie karku, by ocalić władcę. Droga wiedźmy i jej towarzyszy jest usiana przygodami i przedziwnymi znajomościami, które w przyszłości mogą mieć znaczenie. Końcówka powieści jest bardzo intensywna, a zagrożenie wiszące nad całą Belorią mnie zaskoczyło, i to na plus. Akcja jest wartka, a humor na wysokim poziomie. To niewątpliwie największa zaleta tej książki i co najważniejsze, nie jest to typowo kobieca lektura. „Wiedźma opiekunka” to powieść dla każdego! Nie jest przesiąknięta przekleństwami, seksem, a mimo to dwuznacznych sugestii nie brak, wszystko jest utrzymane w dobrym guście! Liczę, że wątek miłosny nabierze tępa w kolejnych tomach!
Wolha to postać, z którą łatwo nawiązać więź, bo albo chcę się być nią samą, albo jednym z jej towarzyszy! Najważniejsze, by doświadczać uciech wędrówki razem z W.Redną. Autorka po raz kolejny wprowadziła do akcji nowych bohaterów i zrobiła to z taką naturalnością, że czytelnik z łatwością polubi nieokrzesaną Orsanę i uroczego, aczkolwiek tajemniczego wampira.
„Wiedźma opiekunka” to książka wyjątkowa! Wszystko w niej jest dobre! Humor, bohaterowie, język oraz akcja, która jest kompletnie nieprzewidywalna. Całości dopełnia świat, po którym beztrosko hasa pomroka. Lekka, zabawna i odprężająca lektura. Polecam! 5/6
… –
Wiedźma Opiekunka Olgi Gromyko to drugi tom Kronik Belorskich, który przenosi nas do niesamowitego świata magii, gdzie wszystko wydaje się być możliwe. Czy ta część przygód rudowłosej wiedźmy dorównuje pierwszej części, a może jest od niej lepsza? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji.
W pierwszej części: Zawód: Wiedźma, otwierającej cykl Kroniki Belorskie, mieliśmy możliwość poznać pewną młodą, rudowłosą wiedźmę, Wolhę Redną. Niezwykle zdolną, upartą, otwartą, odważną i sprytną, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. W Zawodzie: Wiedźma, jeszcze jako studentka Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa musiała zmierzyć się m. in. z pewną mroczną zagadką, która dotknęła Dogewę – jedną z krain Belorii, zamieszkiwanej w głównej mierze przez wampiry. W Wiedźmie Opiekunce Wolha, krótko mówiąc, idzie za głosem serca. Ale zanim to zrobi musi zdać egzaminy końcowe oraz odbyć staż na dworze króla Nauma…
Mam jeden wielki zarzut do autorki odnośnie Wiedźmy Opiekunki: zdecydowanie za mało było w niej Lena (!!!). W pierwszym tomie kronik Gromyko rozkochała mnie w tym cudownym, pełnym uroku wampirze i po skończeniu jej czułam się całkowicie nim uzależniona. Byłam jednak spokojna, bo przede mną była jeszcze perspektywa Wiedźmy Opiekunki i co za tym idzie wiele okazji do spotkania z Lenem. Jednak, co się okazało w trakcie lektury drugiego tomu, mojego cudownego bohatera było jednak jak na lekarstwo! Czułam się jak pacjent, któremu odłączono kroplówkę! Jezu, jak Olga Gromyko mogła mi to zrobić?! Len pojawiał się i znikał, co mnie niezwykle irytowało (Wolhę też mocno pokochałam, ale Len to… Len), i nawet kiedy pojawił się na dłużej pod koniec książki nie zrekompensowało mi to jego braku (ta scena końcowa przy ognisku… Mmmm… Kiedy sobie o niej pomyślę, to zaczynam się rozpływać jak czekolada na słońcu). W tym przypadku Wiedźma Opiekunka była dla mnie jednym wielkim oczekiwaniem na mojego przyszłego-niedoszłego męża.
Jak możemy dowiedzieć się z noty od wydawcy, obok starych bohaterów pojawiają się nowi, którzy wprowadzają do cyklu powiew świeżości. Poznajemy przesympatyczną wojowniczkę Orsanę, która jak Wolha szybko zdobyła moją sympatię oraz Rolara, wampira, którego celem prawdopodobnie było zapełnienie pustki po Lenie (w sumie nawet nieźle mu to poszło). W Wiedźmie Opiekunce pojawia się na chwilę m. in. dobrze nam znany z Zawodu: Wiedźmy krasnolud Wal, Kella, zielarska z Dogewy oraz kilka innych postaci.
Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu Kronik, akcja jest dynamiczna, przepełniona niespodziewanymi zwrotami, a humor się wprost z niej wylewa. Śmiałam się przy niej równie mocno jak przy czytaniu Zawodu: Wiedźmy.
[…]
Olga Gromyko bezapelacyjnie dołączyła do mojego grona ulubionych autorów, których tak naprawdę nie mam zbyt wielu. Wiem, że czego by nie napisała to na pewno mi się spodoba – oczywiście, jeśli w każdej książce zawrze szczyptę swojego humoru i napisze ją z taką lekkością jak Szczurynki, Zawód: Wiedźma i Wiedźma Opiekunka. Do jej innego cyklu, Roku Szczura, podchodziłam trochę sceptycznie (jak nie raz wspominałam rzadko sięgam po fantastykę z „prawdziwego zdarzenia”), ale po Wiedźmie Opiekunce na bank do niego zajrzę. Od tej pory nie odpuszczę Gromyko żadnego tytułu!
Podsumowując: Wiedźma Opiekunka to naprawdę bardzo dobra kontynuacja. Gromyko trzyma wysoki poziom i co róż nas zaskakuje (i z pewnością nie jeden raz nas jeszcze zaskoczy). Mam nadzieję, że w Wiedźmie Naczelnej, trzecim tomie Kronik Belorskich, będzie zdecydowanie więcej Lena, i co za tym idzie między bohaterami (Wolhą i Lenem) będzie więcej iskrzeć. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, gdzie mam nadzieję uda mi się nabyć kolejne części tego niesamowicie emocjonującego cyklu i jeszcze w tym roku poznać dalsze losy fenomenalnej Wolhy i czarującego Lena.
[www.dzosefinn.blogspot.com]